Wiersz miłosny Kazimierza Wierzyńskiego pod tytułem Romans

Romans

Uciekała przed nim roześmiana,

Błyskały wysokie kolana,

Gorąco buchało od ziemi,

Trawy ostro cięły po skórze,

Wiatr lipcowy ocknął się w górze

I ustami ją bił miłosnemi.

 

Ale nie chciała zgodzić się na to,

Uciekała tak całe lato

I kiedy wieczorem ją dopadł,

Było już późno, leciały wrony

W białym powietrzu, ogołocony

Po polach wlókł się listopad.

 

Stanęli naprzeciw siebie oboje,

Marzły im wargi. "Ja się nie boję" —

To wszystko, to wszystko co rzekła,

I osunęła się powolutku,

Zapędzona w śmierć pełną smutku

Przez miłość, od której uciekła.