Wiersz miłosny Kornela Makuszyńskiego pod tytułem Księżycowa ballada

Księżycowa ballada

Pijany minstrel jestem tu,

Patrzący w noc z ukosa,

Od wielu nocy szukam snu,

Kochanko złotowłosa!...

Fałszywym śpiewem spędzić chcę

Tęczowych snów twych tysiąc,

Więc śpiewam tutaj w nocnej mgle,

Bo miłość chcę ci przysiąc...

Więc jeśli w strasznie nudnym śnie

Całujesz oczy moje...

Och, zbydź się! wszakże masz tu mnie,

Wszak pod twym oknem stoję.

Wyjdź, choćby naga,

Choćby bosa,

Kochanko złotowłosa!

 

W zwierciadlanych szyb twych szkło

Rubiny słów mych rzucę,

Wszak śpiewam tu przez nocy sto,

Przez tysiąc jeszcze wrócę.

Ulituj się! Przed oczy mi

Mgły płyną strasznie szare,

Roztrzaskam mą gitarę...

Ulituj się, kochanko ma,

Nim ranna spadnie rosa...

Ja płaczę, giermek za mną łka,

Kochanko złotowłosa...

Ach, wyjdź, nim stary wróci król,

A w zorzy już niebiosa,

Na straży stanie giermek Ból,

Kochanko złotowłosa!

To najpiękniejsza z moich ról,

Tragedia na teatrze:

Wszak z męki padnie stary król,

Nim mieczem na nas natrze,

Ach, wyjdź, do piersi mi się tul ,

A za to — na me imię! -

Elegię będzie miał twój król,

W kunsztownym bardzo rymie.