Wiersz miłosny Krzysztofa Boczkowskiego pod tytułem Wargi księżyca i chmur zamieć

Wargi księżyca i chmur zamieć

Labirynt pustych brudnych ulic

noc jak pomyje na dnie miski,

do bramy klonu cień się wtulił

— sperma księżyca, i po wszystkim

 

Idę jak dawniej w zimnym mroku

pustki — co ze mnie na ulicę

chce wybiec, biegnąc w moim kroku

kijem tłuc w dziewic okiennice

 

I nagle wzwód księżyca w pełnię —

w błękitne oczy i rzęs zamieć,

łamiesz jak hostię w białej wełnie

wargi — na miłość i rozstanie

3 2 1984