Wiersz miłosny Leopolda Staffa pod tytułem Majak

Majak

Co to było?... Okropna noc!... Siedzimy niemi

Na łóżku obok siebie jak bladzi morderce...

Niechaj oprzytomnieję... Jak mi bije serce!

Mów!... Gdziem był!... Nie dotykaj usty rozpustnemi!

 

Myśl tli: nocą obdarli mnie, gdym szedł pustoszą,

Włóczykije pijane, łotry i opryszki...

Wszetecznice szły za mną, nocne towarzyszki...

Obdarli... Drogie strzępy mego płaszcza noszą...

 

Chodzą za mną... Morderca popatrzył mi w oczy,

Rzekł mi: "Bracie!" , i krwawy nóż w rękę mi wsunął...

Czyśmy zabili kogo?... Tam trup w mroku runął...

To wichr łopoce... spojrzyj... krew rąk mi nie broczy...

 

A jednak coś strasznego stało się... Patrz... świta...

Jakby głaz głucha głowa... Strach czyha u węgła...

Ach, nic! — To jeno szał noc majak wylęgła...

Ach nic! — To była jedna noc z tobą przeżyta...