Listy Johanna Wolfganga Goethego
do Charlotty von Stein

Weimar, 23 lutego 1776,
nocą o wpół do pierwszej


Muszę jechać, ale przedtem winnaś mieć ode mnie słówko
na dobranoc. Ty jedyna, którą kochać mogę bez udręki!
A jednak wciąż żyję na poły w trwodze. Cóż, niechaj tak
będzie! Całą ufność moją Tobie zawierzam i da Bóg, będziesz
to me zaufanie posiadała na zawsze. O, gdyby moja siostra
miała takiego brata jaką ja mam w Tobie siostrę! Myśl o mnie
i przyciśnij dłoń do warg, gdyż nie zdołasz odzwyczaić
Gustka od niestosownych wybryków, które jedynie mogą się
skończyć w grobie wraz z jego niepokojem i miłością. Dobrej
nocy. Podczas całej reduty znów widziałem tylko Twoje oczy.
Jak ćma, co leci do światła. - Adieu! Cudownie mi idzie
od czasu wczorajszego czytania. Jutro na koń.

G.


Erfurt, poniedziałek,
4 marca 1776


Błagam Cię, aniele, przyjedź jednak do Ettersburga! Daj mi,
proszę, znak albo pierścieniem w okno, albo ołówkiem
zastukaj w ścianę, że jesteś tam - O, Ty jedyna z kobiet,
którą jeszcze kocham w świecie, jedyna, która by mi
potrafiła życzyć szczęścia, gdybym mógł pokochać kogoś
bardziej aniżeli Ciebie. Jakże byłbym wtedy szczęśliwy! -
albo jak bardzo nieszczęśliwy! Adieu! Przybądź! I nie daj
nikomu czytać moich listów. Tylko... PS. mogę Ci tylko
ustnie powiedzieć, bo właściwie nie trzeba tego mówić.
Adieu, aniele!

G.


17 marca 1776


Ślę, skroś śnieg i mróz kwiatek. Jak poprzez lody i burze
moją miłość. Pewnie dziś przyjdę. Jestem szczęśliwy
i spokojny i czuję, że kocham Panią o wiele bardziej niż
zwykle, ale wydaje mi się to prawie każdego dnia.

G.


Wieczorem o siódmej,
24 marca 1776


Jeszcze raz adieu. Widzę, że kochać Panią to jakby siew
kiełkował niedostrzegalnie, wybijał się z ziemi, rósł - a Bóg
temu błogosławił. Amen.

G.


Weimar,
początek września 1776


Czemu muszę Cię tak męczyć! Najukochańsza! Czemu
siebie zadręczać i Ciebie, i tak bez końca. Nie możemy być
dla siebie niczym, a jednak jesteśmy wszystkim. Wierz mi,
kiedy mówię z Tobą prosto z serca, jesteś ze mną zgodna.
Ale niech tylko spojrzę na rzeczy tak, jak się przedstawiają
w istocie, szaleję. Dobranoc, aniele, i dzień dobry.
Chciałbym Cię więcej nie widzieć. Ale Ty wiesz wszystko.
Serce... To wszystko głupie, co powiem. Będę na Ciebie
w przyszłości spoglądał, jak się spogląda na gwiazdy -
pomyśl o tym.

G.


Neunheiligen, 12 marca 1781
poniedziałek, dziesiąta
trzydzieści wieczorem