Wiersz miłosny Lucjana Siemieńskiego pod tytułem Odjazd

Odjazd

O, już nieraz coś mi wróży,

Że ta miłość się rozwieje,

Krew wykipi w takiej burzy,

Serce na nic spopieleje.

 

Któż tych oczu blask wytrzyma,

Kto ten uśmiech, ten glos rzewny?

Nawet schronić się gdzie nie ma,

Jam dni moich tu niepewny.

 

Wyznam — może po wyznaniu

Umniejszą się moje męki.

Trudno przestać na wzdychaniu

I nie zostać panem ręki.

 

Więc otwieram usta drżące

Słówko: kocham! już, już padnie,

Lecz spojrzenie błagające

Na mych ustach zamek kładnie.

 

I tak męczy bez ustanku,

Paląc, burząc spojrzeniami,

Aż pewnego też poranku

Odleciałem z jaskółkami.