Wiersz miłosny Marka Chorabika pod tytułem Czerwona sukienka

Czerwona sukienka

I.

 

wszystko jest takie proste,

wystarczy że założysz

czerwoną sukienkę

i nie podnosząc wrzawy,

nie wołając "oto idę",

przejdziesz przez

wszystkie pokoje,

 

przejdziesz swoim normalnym krokiem,

krokiem równym połowie

długości twoich nóg,

krokiem dalekim od

wojskowej dewiacji

i rozpusty paryskich kabaretów,

przejdziesz w tej czerwonej sukience

obwieszona szeptem

na złotych łańcuszkach westchnień,

 

i nie trzeba już pointy

ani specjalnych wyjaśnień

żeby zrozumieć,

żeby zatęsknić

 

II.

 

do twarzy ci

w czerwonej sukience,

cekiny oczu

otwiera kot

szeroko na

twój widok,

 

do twarzy ci

podfruwa blisko ćma,

by sprawdzić

najdrobniejszy

snu kaprys

grymas dnia,

 

do twarzy ci

napływa krew

 

III.

 

nie zakładasz jej wcale

może nawet nie istnieje,

nie przeszkadza to jednak

w niczym czego moglibyśmy się

wstydzić,

 

patrzę na pusty pokój

i przez chwilę zastanawiam się

czy ci powiedziałem,

że w mojej szafie

jest jeszcze kilka wieszaków,

 

nie jest to żadne molestowanie

czy też inna tego typu sugestia,

ale od czasu do czasu

wieszam tam skrycie

twoją czerwoną sukienkę

 

IV.

 

w wytęsknieniu

za czerwoną sukienką

straciłem wzrok,

dopiero gdy pochyliłaś się

nade mną

dostrzegłem że pod skórą

cała jesteś czerwona

 

V.

 

jest taka mini,

że dalej

nie sięga

marzec-kwiecień 1995