Wiersz miłosny Marii Konopnickiej pod tytułem Jeżeli kochasz

Jeżeli kochasz

Jeżeli kochasz, nie wołaj mnie z sobą!

Pomiędzy nami jest przepaść głęboka,

Co nas rozdziela swych cieniów żałobą

Na wieki!

Próżno oczyma poglądasz smutnemi,

I próżno drogie wyciągasz ramiona...

Ty będziesz dla mnie tak zawsze na ziemi

Daleki!

Od ciebie do mnie — ode mnie do ciebie,

Wolno przelatać promieniom księżyca,

Co w zmierzchy letnie całuje na niebie

Lazury...

I szumom lasów, i ciszy pieszczotom,

Pieśni słowiczych wyznaniom namiętnym,

I pełnym pragnień, wieczystym tęsknotom

Natury.

Ale my sami trwajmy, bez słowa,

Bez łzy, bez skargi, jak cienie dwa blade...

Ból nasz niech tylko milczenia wymowa

Tłumaczy!

Rozkosz?... czy myślisz, że chwilę zachwytu

Duch twój — sam sobie, obojgu nam — życie,

A twym porywom — konieczność przesytu

Przebaczy?

My tak zostańmy na długo — na zawsze!

Płonące usta śmierć niechaj ochłodzi...

Mnie szczęście inne, pełniejsze, jaskrawsze,

Przeraża...

Żadnych uniesień — i żadnych wybuchów!

Mojemu sercu daj spalić się w ciszy,

U beznadziejnych pożądań wszech duchów

Ołtarza.

My nie z tych, co by umieli róż kwiatem

Zarzucić przepaść dzielącą dwie dole,

I przejść królewskim rozkoszy szkarłatem

Głębinę...

Ja wiem, że jeśli zawołasz mnie w ciszy

Imieniem, które na ustach ci płonie,

Dusza cię moja stęskniona usłyszy

I zginę!

I to, co miało mi źródłem być mocy,

Będzie omdleniem potęgi istnienia...

Co było światłem, to stanie się nocy

Żałobą...

O patrz! ta przepaść tak pełną jest trwogi...

Dusza się moja wyrywa do ciebie...

Jeśli więc kochasz, nie wołaj mnie, drogi,

Za sobą!