Wiersz miłosny Marii Konopnickiej pod tytułem O Psyche! gdyś spłoniona

O Psyche! gdyś spłoniona

O Psyche! gdyś spłoniona i od pieszczot drżąca,

Na sennych ustach niosąc pocałunków żary,

Wstała, by schwytać jasność bladego miesiąca

I zamknąć ją we wnętrzu kryształowej czary,

I z lampą tą, srebrzącą palce twe różowe

Nim błysnął złotym okiem purpurowy ranek,

Schylona nad pościelą, gdzie spał twój kochanek,

Cicho płonąc, patrzyłaś na drogą tę głowę;

Wtedy z dreszczem rozkoszy i z trwogą tajemną

Ujrzałaś, że ten, który upojeniem błogiem

Przeniknął twą istotę w noc cichą, w noc ciemną,

Był — bogiem!

Cóż jednak, gdybyś lampę swą zbliżywszy białą

Do tych na wpół otwartych i spuszczonych powiek,

Spostrzegła, że to piękne i młodzieńcze ciało

To tylko — człowiek?