Wiersz miłosny Marii Konopnickiej pod tytułem Romans wiosenny [Strona 2]

Czy tylko spał on? Och! bardzo być może,

Iż psotnik wybrał to błękitne łoże,

Aby podsłuchać, co też mówi dwoje?...

Poranek sprawdził nasze niepokoje:

Ten zdrajca motyl po całym ogrodzie

Rozniósł na skrzydłach tę naszą rozmowę,

Zarumieniony obłoczek na wschodzie

Powiał ją dalej... stokrocie różowe

Zbiegły się w kupkę gwarzyć o nowinie...

Wietrzyk pośpieszył poszepnąć ją trzcinie...

A stamtąd muszek rozbrzękło ją grono...

Tak idąc, doszła aż do ludzi pono.

 

XIII

 

Czy byś ty wierzył, mój biały powoju,

Że można z takich wyrwać się uścisków,

Że można zmysły stracić z niepokoju

I że oślepnąć można z nagłych błysków

Szczęścia i ślepo rzucić je na stronę?

Czy byś ty wierzył, co kwiecia koronę

Rzucasz na drzewo i zielone wieńce

Tulisz do niego, gdy grom burzy bije,

Że można rozpleść takie białe ręce,

Co się miłośnie wieszają na szyję,

Że można uciec przed życia ozdobą,

Przestać być dwojgiem, a być tylko sobą?