Wiersz miłosny Mariana Miszalskiego pod tytułem Nam przecież nie sposób żyć

Nam przecież nie sposób żyć

Nam przecież nie sposób żyć

w odmiennych poetykach

— biegnę po schodach smutku

w krużganki twoich uśmiechów

i tam, za najwyższym progiem,

myślę "jestem" w drugiej osobie

 

i inne wschodzi słońce

na innym widnokręgu.

 

W cichej łasce traw — narodziny dębu.

Słów wypowiadać nie chcę:

zbyt pobrzękują, jak pieniądze...

— lepiej opłatkiem pocałunku

pomilczeć na twoich wargach.

 

...Komunio nasza, nadziei pełna — i nasza skargo...

 

Więc zabierz mi pamięć,

żebym się odrodził

znów niewinny jak fiołkowy bard

— i nie patrzył już w oczy jak złodziej:

żebym jeszcze był wiersza wart.