Wiersz miłosny Marka Stranda pod tytułem Małżeństwo

Małżeństwo

Wiatr przybywa niespiesznym lotem

z przeciwległych biegunów.

 

Ona obraca się w głębokim powietrzu.

On stąpa w obłokach.

 

Ona doprowadza się do porządku,

potrząsa włosami,

 

maluje oczy,

uśmiecha się.

 

Słońce nagrzewa jej zęby,

zwilżane czubkiem języka.

 

On strzepuje pył z garnituru

i poprawia krawat.

 

Pali papierosa.

Wkrótce się spotkają.

 

Wiatr niesie ich ku sobie coraz bliżej.

Machają rękami.

 

Jeszcze bliżej.

Obejmują się.

 

Ona ściele łóżko.

On ściąga spodnie.

 

Biorą ślub

i mają dziecko.

 

Wiatr unosi ich dwoje

w przeciwne strony.

 

Ależ ten wiatr silny, myśli on,

kiedy poprawia krawat.

 

Przyjemny ten wiatr, mówi ona,

kiedy wkłada suknię.

 

Wiatr ogarnia coraz szersze przestrzenie.

Dla nich ten wiatr jest wszystkim.

Przełożył
Stanisław Barańczak