Wiersz miłosny Maryli Wolskiej pod tytułem Przez złoty las

Przez złoty las

1

Było Święto Zielone, majowe,

Roześmiana w drzwiach stała pogoda,

Byłam krasna, radosna i młoda —

 

A zaś szuwar miał usta różowe!

 

Łąko w rosach! Jać stopą nie trącę!

Cieniem jeno po wiośnie twej brodzę...

Mdlały liście w słonecznej pożodze —

 

A zaś szuwar miał usta pachnące!

 

Maju, maju! znów maju mi nałam

I natargaj szuwaru z jeziora!

Była wczesna, niewrócona pora —

 

W same usta szuwar całowałam!

 

2

 

Brakło mi w skrzyni chust na niedzielę,

Więc bielę płótno w miesięcznym blichu,

W sadzie je śpiącym na trawach ścielę,

Na łąk je smugu włóczę po cichu;

Niechże się bieli, niechże się śnieży,

Brakło mi w skrzyni godnej odzieży...

 

Nie szła mym rękom praca robocza

Ni mi się kiedy siew szczęścił ziarny...

Dziś — byle jeno dopieść warkocza

I przyodziewek zładzić cmentarny...

Bielę me płótno w miesięcznym blichu,

Nocami, chyłkiem, tkane na strychu...

 

Rano je z rosy zdejmę wilgotne,

Przed słońca wschodem zamknę w komorze

A potem, nocą, zmierzę i potnę

Duchem zeszyję i na się włożę...

Niech się nie żali ta ziemia miła,

Żem sobie do niej płótna skąpiła!

 

3

 

Biały ci daję

Z lnu przyodziewek,

Sobiem go tkała,

Tobie niech służy!

Niech ci nie zbraknie

Chleba ni śpiewek,

Mnie sen drzymotą

Powieki mruży...

 

Niczego mi już nie trzeba!

 

Bo z mojej mąki

Chleba nie wypiec,

Wszystek na węgiel

Zgore najczęściej.

Błogosław, Boże,

Strunom twych skrzypiec,

Niech ci się ścieżka

Włóczebna szczęści!

 

Byłeś ty sam miał dość chleba!

 

4

 

Przez złoty las zaklęty,

Przez złoty las,

Mam iść do ciebie, miły,

Mam iść — już czas...

 

Przez mroczny gaj brzozowy,

Przez gąszcz i chrust —

Gdzie jawą sny się stają,

A świat się śni,

Ty czekasz mnie na skraju

U białych pni,

 

Lecz skoro warg mych sięgnie

Płomień twych ust,

Musi dziś serce pęknąć

Jednemu z nas...