Wiersz miłosny Michała Lermontowa pod tytułem Pierwsza miłość

Pierwsza miłość

Już w dzieciństwie tęsknotę miłości upojną

Zaczynałem poznawać duszą niespokojną:

Na miękkiej snu pościeli w nieprzespane noce,

Gdy pod ikoną słabe światełko migoce,

Wyobraźnią, niejasnym przeczuciem trapiony,

Mój umysł powierzałem wizjom niezwalczonym.

Widziałem twarz kobiecą — jak lód mroźne

tchnienie.

 

I oczy — dotąd w sercu żyje ich spojrzenie;

Od przestępstw, jak sumienie, chroni moją duszę,

Ostatni ślad chłopięcych przywidzeń i wzruszeń.

Pokochałem dziewczynę od życia goręcej,

Tak już kochać nie umiem i nie będę więcej.

A gdy się rozpływało widmo drogocenne,

W samotności rzucałem spojrzenia płomienne

Na żółte ściany, z których — zdawało się- cienie

Do moich stóp schodziły wolno nieskończenie.

I wspomnienia jak cienie przepływały ciemne—

Choć to sny tylko były, a jednak przyjemne.

Przełożył
Leopold Lewin