Spotkanie w czasie
Mieczysław Jastrun
(fragmenty)
XI
Ciebie przypomnieć, nazwać ciebie,
Jak pierwszą, drżącą gwiazdę, która...
Jak gwiazdę na wieczornym niebie,
Zanim ją zgasi chłodna chmura.
Przesłonił czas twą postać lotną,
Schodzącą w kręgi zapomnienia,
Jak cień odcięty od istnienia,
Cień rzucających — tak samotną.
Możeś już w mroku zapomniała
O kształcie swym, o życiu, które
Jak nagły krzyk wyprute z ciała
Spłynęło w groźnej krwi purpurę.
XII
Czyś jest tak cicho nienazwana,
Tak bezszelestnie nieujęta,
Że nawet rąk twych nie pamiętam,
Kiedy spływały na kolana?
Wyrosłaś z dziecka, tak jak drzewo
Wyrasta nieświadome mocy,
Co napełniła je dojrzewa
Lipcowych, granatowych nocy.
Jak gdybyś nigdy nie istniała,
Wyszłaś z młodości swej ogrodu,
I ciepły przepych twego ciała
Owiała śmierć oddechem chłodu.
I coraz szybciej, głębiej, dalej
Odchodzić będziesz pełna cienia
Nieskończonością czarnych alej,
Szumiących wiatrem zapomnienia.
XIII
Już nie dziecko, jeszcze nie kobieta,
Drzewko ledwie... owocujące...
Krew wzdłuż ramion spłynęła jak słońce,
Jak melodia zamknięta w dwóch fletach.
Jak muzyka, muzyka daleka,
Światłem przeszłaś poprzez szkło tęczowe,
Przeszumiałaś w szumiącą dąbrowę,
Szat szelestem wionęłaś jak rzeka.
Przestrzeń pusta na długość postaci
Pozostała w powietrzu po tobie —
Ale czas... czy to drzewo w żałobie,
Które co dzień schnie i liście traci?
Śmierć któż śpiewa? Czarne fletu usta,
Zatrzaśnięte dla nas, śpiewające
Śpiew wymiarów... których fale drżące
Odbijają niewidzialne lustra.
XV
Nikt nie wypowie okrucieństwa czasu,
Tej wody ciemnej, co wszystko pochłania.
Niechętni bliskiej chwili pożegnania,
Wśród dni błądzimy jak w ciemnościach lasu.
Nie to, że w chłodnej chmurze niepamięci
Gaśnie niedawny pożar, nawet nie to,
Że jako drzewa siekierą dnia ścięci
Leżymy z nocą jak z obcą kobietą,
Lecz to, że ręce nasze pełne chłodu
Czas odrąbuje, oślepia źrenice...
Wieczyście drżący z pragnienia i głodu,
Patrzymy w siebie jak w złą tajemnicę.
Już obcy sobie, już inni, dalecy,
Nie poznajemy własnych rąk i twarzy,
Tylko śmierć piękna jak usta kobiety
Wszystkimi nieba gwiazdami się żarzy.
Czy cię naprawdę kochałem, nie inną,
Nie wiem — naprawdę czy kiedy cierpiałem?