Wiersz miłosny Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego pod tytułem Fraszka do Zosie

Fraszka do Zosie

Słuchaj, gdy nie chcesz baczyć, co się ze mną dzieje,

A nie mórz w mojem sercu do końca nadzieje:

Albo łzami gęstymi wszytek się oblewam,

Albo serdeczne ognie wzdychaniem odkrywam.

 

Ognie, które by w popiół dawno mię spaliły,

Gdyby mię łzy wilgotne często nie kropiły,

Które tak często płyną, żeby już me ciało,

By go ogień nie suszył, wodą być musiało.

 

Owo nigdy się o to nie przestają wadzić

Ciężki płacz, srogi płomień, kto mnie z nich ma zgładzić.

W tym rozterku co cierpię, chciej uważyć sobie;

Lecz jeslić i to trudno, powiem ja sam tobie:

 

Żywot mię już opuścił, śmierć się mię wziąć boi,

Sama żałosna miłość przy mnie stale stoi,

I ta tylko dla tego, aby mię męczyła:

Mnimiałaś, aby z cnoty przy mnie się bawiła?

 

Otóż słyszysz, tych czasów co się ze mną dzieje!

O, nader srogie serce, co się z tego śmieje!

Ty jeśli mię nie myślisz na wieki zepsować,

Uczyń, coć nie zaszkodzi: dopuść się miłować!