Wiersz miłosny Niny Rydzewskiej pod tytułem Miłość skończona

Miłość skończona

Obraz

To ta, co go krwią swoją gorącą na wszystkie noce urzekła.

Co go parzyła i piekła uścisków swoich upałem.

Bez niej noce były białe i chłodne. Z nią — czerwone jak piekło,

rozgrzane, jak ziemia słońcem, jej kremowym ciałem.

 

Leży w niebieskiej pościeli, jak żyjąca umarła.

Nie ciska się, nie wyje z rozkoszy i radości.

Kremowe, ciepłe plecy na skrzyżowaniu rąk wsparła.

Mężczyźnie serce zalały gorące przypływy miłości.

 

Mężczyzna ma profil niebieski, kanciasty i martwy,

jak kant rzeźbionego łóżka, w który wparł się czołem.

Za oknem jest noc zamazana, blada i wytarta

i sterczy drzewo kanciaste, malowane smołą.

 

Mężczyzna myśli powoli, w takt wolnego walca,

zaczepia oczami noc w oknie i kota na dachu.

I liczy ostrożnie, cierpliwie, ciężkie minuty na palcach — —

Tak bardzo wolno wędruje słońce ze wschodu na zachód...

 

Kuśtykają minuty rozwlekłe za czyimś pogrzebem.

Coś — zabite — umarło. I coś się na zawsze skończyło.

Pocałunki nie brzęczą, jak muchy, pod wypukłym niebem,

bo wargi ostygłe i suche całować nie mają już siły.

 

Z drzew dawno opadła wiosna. I serce już nie jest nabrzmiałe.

Nuda sterczy za oknem i powiewa, jęcząc...

Księżyc gwiazd rogiem nie bodzie, wyblakły i ospały.

Kałużą noc się rozlała. Serce ściśnięte obręczą.

 

Jest cicho. Mężczyzna już wszystkie pocałunki z ust kobiety zcałował.

I jest tak, jak po skończonym dramacie w teatrze.

I nie ma już o czym mówić. Spaliły się wszystkie słowa.

I nie ma już na co patrzeć. Tak długo w oczy jej patrzał...