Wiersz miłosny Owidiusza pod tytułem II, 4 [Nie chcę bronić zwyczajów mych

II, 4

Nie chcę bronić zwyczajów mych niedoskonałych

Ani wad mych osłaniać zmyśleniem kłamliwym.

Przyznam się — jeśli warto wyznawać występki —

A przyznawszy, na zbrodnie me natrę szalony.

Nie mogę przestać pragnąć, choć tego nie znoszę.

Jak ciężko jest to znosić, co odrzucić pragniesz!

Albowiem sił mi braknie i władzy nad sobą —

Jestem jak okręt wartką wodą unoszony.

Moich uczuć nie wzbudza forma określona:

Sto jest przyczyn, dla których zawszem kochać gotów.

Kiedy któraś ku ziemi skromnie spuści oczy,

Płonę, a jej wstyd dla mnie zmienia się w pułapkę.

Gdy zuchwała — przepadłem — bo nie jest prostaczką

I mogę mieć nadzieję, że zręczna jest w łożu.

Gdy surowy ma wygląd, jak Sabinka dzika,

Myślę, że chce i ona, ale to ukrywa.

Gdyś uczona, podbijesz mnie swymi sztukami,

A gdyś prosta, to ujmie mnie twoja prostota.

Ta, której się podobam, mówi: "Przy twych wierszach

Kallimach jest prostakiem'' — i już mnie zdobyła.

Jest i taka, co gani mnie i moje wiersze —

Ganiącej uda chętnie na sobie bym dźwigał.

Lekko stąpa — swym ruchem ujmie mnie od razu,

Twardo — może się zmieni zaznawszy mężczyzny.

Inna znów pięknie śpiewa i głos łatwo zmienia —

Od razu śpiewającej chcę skraść pocałunek.

Ta zręcznymi palcami dźwięczne struny trąca —

Czy ktoś mógłby nie kochać dłoni tak uczonych?

Tamtej gest mnie porywa ramion w tańcu ruchem,

Gdy, pełna wdzięku, ciałem kuszącym obraca —

Mniejsza o mnie, któremu tak niewiele trzeba:

Postaw tam Hippolyta, a zmieni się w Priapa!

Ty, skoroś tak wysoka, dawnym heroinom

Równaś i możesz sobą zająć całe łoże.

Ta zgrabna, bo malutka. Obydwie mnie kuszą.

I wysoka, i mała też mi się podoba.

Gdy nie zadbana, myślę — czyż wielka różnica?

Wystrojona — podkreśla wrodzone zalety.

Jasna zdobyć mnie może, zdobędzie i płowa,

Ale miło się kochać także z ciemnowłosą;

Czy na kark śnieżny ciemne jej włosy spływają —

To czarne pukle Ledy tak podziw budziły —

Czy płowe — jak Aurory złocista fryzura:

Do wszystkich dawnych baśni ma miłość pasuje.

Kuszą mnie młode, ale i starsze też lubię:

Te wdziękiem ciała wabią, tamte dojrzałością.

Ile tylko być może dziewcząt w całym mieście —

Wszystkie one pragnienia moje rozpalają.

Przełożył Jerzy Ciechanowicz