Wiersz miłosny Pabla Nerudy pod tytułem Materia ślubna

Materia ślubna

Stojąc jak drzewo wiśniowe bez kory i kwiatów,

szczególnego rodzaju, płonące, z żyłami i śliną,

z palcami i jądrami,

patrzę na dziewczynę z papieru i księżyca,

poziomą, drżącą i dyszącą, i białą,

i jej sutki jak dwa osobne szyfry

i nóg różowe złącze, gdzie

jej płeć rzęsami nocnymi trzepoce.

 

Blady i kipiący przez brzegi

czuję, jak słowa mi zapadają w usta,

słowa jak potopione dzieci,

i rumb, i jeszcze rumb, i zęby rosną okrętom,

a wody i szerokości jak spalony las.

 

Położę ją jak szpadę albo lustro

i otworzę aż na śmierć jej nogi trwożne,

będę gryzł jej uszy i żyły

i sprawię, że się z oczyma zamkniętymi cofnie

w gęstej rzece zielonego nasienia.

 

Utopię ją w makach i piorunach,

owinę ją w kolana, wargi, igły,

wejdę w nią cal po calu płaczącym naskórkiem,

naciskiem zbrodni, mokrym owłosieniem.

 

Zmuszę ją do ucieczki w paznokciach, westchnieniach,

w nigdy, w nic,

pnącą się na szpik powolny i tlen,

czepiającą się wspomnień i przyczyn

jak jedna pozostała dłoń, jak palec przerąbany

ruszający paznokciem opuszczonej soli.

 

Musi uśpiona biec po ścieżkach skóry

przez kraj z gumy popielatej i popiołów,

zwalczając napastliwe noże i prześcieradła, i mrówki,

i oczy spadające na nią jak umarli,

i krople czarnej substancji wyślizgującej się

jak ślepe ryby albo kule z gęstej wody.

Chile
Z hiszpańskiego przełożył
Robert Stiller