Wiersz miłosny Paula Éluarda pod tytułem Wspomnienia i teraźniejszość

Wspomnienia i teraźniejszość

Na złe:

 

Śniło mi się przyznaję że zbyt często śnię

To niedobrze sny moje jak zaułki krótkie

 

Byłaś piękna i naga ja się litowałem

Całowałaś ja się nad sobą nocnym litowałem

 

Wiedziałem że ciemności nic mi nie rozproszy.

 

*

 

Ale to czasu wina a nie moja

Miesza się przedtem potem teraz wtedy

Uśpione serce nie pamięta o trwaniu.

 

*

 

Sprawiedliwości moja na ziemi starczyło

Tej jednej wiosny abyś natychmiast ożyła

 

Byliśmy wtedy dwoma tchnieniami zieleni

Ptaki wylatywały z ust naszych błękitu

 

Umieliśmy przewidzieć co najwyżej słońce.

 

*

 

Nie ma końca zniszczeniom

Nie ma końca rozpaczy

Umarłaś wszystko zatarło to słowo

 

Teraz o negatywna króluj nicość uwyraźnia

Mrok zimy śniegiem dawnym pokryty grobowiec.

 

Na dobre:

 

Ta którą kocham wciela moją chęć do życia

Dzisiaj ją wziąłem i w dzisiaj zostanie

Jej nagość cicho sączy światło w nocy

Czyste powietrze czyściej po jej twarz krąży

Ona widzi za mnie ja wybieram za nią

Jeśli liściem w gąszczu drzewa jasną kroplą wody

 

Jest i liściem i drzewem i wodą wezbraną

Dla siebie się rodzimy codziennie o świcie

Wesoły śmiech nasz nieba pustynię przekreśla.

 

*

 

Oboje wiemy że zło na nas czyha

Ale mocy miłości tej jesteśmy pewni

Ona postanowieniem jest życia bez żalu

Życia bez bólu i życia bez śmierci

 

Jestem osłoneczniony bo ona jest słońcem

Kocham ją poprzez wszystko i znam wszystkie drogi

Którędy ją odnaleźć owcę moją wełnę

Siostrę moją i siłę i ciepło braterskie

Życie jest tylko jedno więc na pewno dobre.

 

*

 

Jakże słodka jest burza kiedy deszczem spływa

I gdy ziarno rzucone puszcza pędy w ziemi

Noc wielka blednie śmierć pozdrawia życie

Żywa jest tęcza krwi co w żyłach bije

 

My jesteśmy świadkami zawsze byli tacy

Ludzie prości świadczący swym życiem o dobru

Przysięgamy ofiarą naszych rąk złączonych

Że wszystko się skończyło wszystko się zaczyna

 

Nic nie będzie podobne do tego co było.

Przełożył
Jerzy Lisowski