Wiersz miłosny Paula Verlaine pod tytułem Pensjonarki

Pensjonarki

Jedna miała piętnaście lat, druga szesnaście,

Obie spały na pensji w tej samej alkowie.

Wrześniowy ciężki zmierzch zapadał właśnie:

Wątłe, o modrych oczętach, cerze poziomkowej.

 

Aby dogodzić sobie, już gotowe kłaść się,

Rozwiązały koszule, skąd woń ambry tchnęła —

Przeciągając się młodsza ciało w łuk wygięła.

Starsza całuje młodszą i piersi jej głaszcze.

 

Później pada do kolan jej, później, jak burza

Gwałtowna, w dzikiej żądzy usta swe zanurza

W jasnym złocie jej łona do mrocznego cienia.

 

A podczas tego delikatne palce

Dziecka już obliczają obiecane walce.

Uśmiecha się niewinnie do swego marzenia.

Przełożył
Mieczysław Jastrun