Wiersz miłosny Pierra de Ronsarda pod tytułem Do swej kochanki

Do swej kochanki

Kochanie! co dzień rankiem róża krwią brocząca

Zapraszając do wnętrza swego światło słońca

Obnaża miękkie, skryte i wilgotne wnętrze.

Zanim do łoża pójdziesz, popatrz, jej spódniczki

Znów skromnie obciągnięte, a świeże policzki

Z koloru są jak twoje, czerwieńsze, gorętsze.

 

Niestety, jej płateczki zwiędną i opadną

W jeden dzień! i pięknością już nie olśni żadną,

Cała uroda z wiatrem, jak popiół, odfrunie.

Okrutny czasie! wszystko, co dziś tak zachwyca,

Osypie się nam w oczach i nawet źrenica,

Która to widzi, ona też się w dół obsunie.

 

Rozdawaj więc, kochana! pieszczoty dziewczęce,

Póki możesz, chodząca w zielonej sukience!

Zrywaj róże i uszczknij też i mnie, kochanka,

Bo jutro, niedostępnych wdzięków twych spragniona,

Śmierć, bezceremonialnie chwyciwszy w ramiona,

Nie pytając o zgodę pozbawi cię wianka.

Według parafrazy XVII ody I księgi
której dokonał z francuskiego
Robert Mezey

Z angielskiego spolszczył
Robert Stiller