Wiersz miłosny Alexisa Pirona pod tytułem Utrapienia miłosne

Utrapienia miłosne

Waszmoście, ależ z was bałwany!

Za sprawą miłosnego licha,

Z początku każdy zestrachany,

Potrafi jeno łzawo wzdychać.

 

Wyznaje wreszcie, co go nęka,

Ona się dąsa, on wciąż swoje,

Jakaż to nuda, co za męka,

Owe sercowe niepokoje!

 

Wreszcie wzajemność — i tym gorzej,

Teraz dopiero ambarasy,

Bo pani często nie w humorze,

Z rodzinką też niejakie kwasy...

 

Aha, wszak pozostaje honor,

Honor — radości przeciwieństwo,

I spory — kogo zwyciężono,

Kto komu przyznać ma zwycięstwo!

 

Zjawia się rywal — znowu bieda,

Wnet popłoch w sercu załomoce,

I zazdrość kąsa, zasnąć nie da,

I niespokojne dni i noce.

 

Zmoże oboje gra i zwada,

Chcą pocałunku, w nim ucieczki,

Lecz żar zgasł, niesmak się zakrada —

Czyli gra cała warta świeczki?

Przełożyła
Jadwiga Dackiewicz