O dobrych żonach

Żona mężowi korona.

Komu Bóg dobrą małżonkę zdarza, lat mu we dwoje przysparza.

Ptak w klatce, ryba w sadzawce, człowiek bez żony mają świat zmierzwiony.

Szczęśliwy na wszelką stronę, który pojmie dobrą żonę.

Snadniej o łabędzia czarnego i kawkę białą niż o dobrą żonę.

Ucho, nie oko ma wybierać żonę.

Kto żony szuka, węchu pożycz u kruka.

Żonę gładką, rozsądną, wstydliwą, majętną, równą w urodzeniu obieraj zawżdy.

Żonęś pojął z wielkim wianem, wiedz, że nie będziesz jej panem.

Bieda człowiekowi bez żony, ale biedniej bez mamony.

Bodaj ten był w prędkiej nędzy, co wziął żonę dla pieniędzy.

Rzemieślnikowi przed czasem nie płać, koni na bórg nie przedawaj, żony bez posagu do domu nie bierz.

Lepiej wziąć skarb w żonie, niż za żonę.

Nie namawiaj komu żony, bo to towar uprzykrzony.

Gdzie się diabeł zakorzeni, to tam się chłop z babą żeni.

Pierwsza żona od Boga, druga od ludzi, trzecia od diabła.

Pierwsza żona sługa, druga przyjaciółka, a trzecia pani.

Chłopu żona nie umiera, tylko dzieciom matka.

Choćby żona była z nieba, jednak ją miłować trzeba.

Śmierć a żona od Boga przeznaczona.

Dobra żona perła droga, dana od samego Boga.

Dobra żona tym się chlubi, że gotuje co mąż lubi.

Dobra żona to wielkie błogosławieństwo, zła żona to wielkie przekleństwo.

Z żoną, doktorem i księdzem w zgodzie trzeba żyć.

Gdzie zła żona, tam piekło w domu.

Zła żona, zły sąsiad, diabeł trzeci - jednej matki dzieci.

Nędznik w każdą stronę, który ma złą żonę.

Dym, dach dziurawy, zła żona najrychlej wypędzą z domu.

Niechby tego psi kąsali, kto się od żony oddali.

Z żoną i kucharzem nie kłóć się przed obiadem.

Konia nie bij, sługi nie lżyj, żony nie drażnij - chceszli mieć z nich statek.

Gdy na dziewczynę zawołają: żono! - już ją żywcem pogrzebiono.

Na żonie stoją trzy węgły domu, a czwarty na mężu.

Kto chce pojąć żonę, ma obmyślić chatkę.

Kto pojmuje żonę, już ten kłopot miewa, ale zaś bez onej dom niespory bywa.

Jak drzwi, które nie skrzypią, tak żona, która milczy, najprzyjemniejsza.

Kogo słudzy rządzą, żona łaje, buty trą, już ten na poły zdechł.

Lepiej być pod pantoflem żony, niż pod stołem kochanki.

Nie trzeba mu psa, bo go własna żona obszczeka.

Gdy stary pojmuje młodą oblubienicę, zasiewa dla cudzych wróblów pszenicę.