Wiersz miłosny Publiusza Wergiliusza Marona pod tytułem Zła potęga miłości

Zła potęga miłości

Wszelki rodzaj na ziemi zrodzony,

Ludzkie plemię i dzikie zwierzęta,

Ptactwo, ryby i trzodę na paszy,

Szał ogarnia i chuć roznamiętnia.

Miłość tętni we wszelkim stworzeniu!

Tknięta żądzą, niepomna na lwiątka,

Lwica sroży się, mknie poprzez pola;

Niedźwiedź śmiercią okrutną i lękiem

Leśną knieję napełnia bezmyślnie.

Dzik dziczeje, a tygrys krwiożerczy

Jakżeż straszny w krainie libijskiej!

Kłami błyska odyniec sabelski,

Nogą tupie, o pnie się ociera,

Wściekły, pragnie zwycięstwa i walki,

Pręży mięśnie i wrogów wygląda.

Ryś bachiczny od chuci dziczeje,

Psy i wilki nawiedza wścieklizna,

Pragną walki spokojne jelenie...

Młodzian burzy się, chucią wstrząśnięty:

Żądzy płomień wypala mu wnętrze;

Gnany ogniem surowej miłości,

Za nic ma rozjuszone żwioły,

O północy na mroczne bezdroża,

Na bałwany piętrzące się puszcza,

Ponad głową ma piorun ognisty

Próżno szarpie niebieskim sklepieniem,

Próżno morze na skałach się pieni!

Brnie, niepomny na głos obowiązku,

Wołań ojca i matki nie słyszy.

Przełożył
M. St. Popławski