Wiersz miłosny Safony pod tytułem Tak, Safo, bo inaczej

Tak, Safo, bo inaczej

Tak, Safo, bo inaczej przestanę cię kochać,

pokaż się, wstań z łóżka, wyprostuj wymodlone ciało,

wyrzuć te szaty z Chios

 

i wykąp się jak czysta lilia w źródle,

a Kleis niech przyniesie olejek cedrowy.

Szafranowe odzienie wdziej i płaszcz purpurowy.

 

A gdy ty będziesz się ubierała,

uplotę dla twoich włosów kwietne wianki,

no już, bo oszałamia mnie twoja słodka piękność.

 

A ty, Praxino, upiecz nam kasztany,

zanim dla dziewcząt napój przygotuję.

To wszystko, moja droga, od jakiegoś boga.

 

Dzisiaj przyrzekła przyjechać do Mityleny,

ukochanego miasta, najpiękniejsza kobieta,

niczym matka przy dzieciach, jak Safo jest przy nas.

 

Kochana Athido, czyżbyś wszystko zapomniała,

jak mogłaś zapomnieć te dawne przyrzeczenia...

Przełożył Nikos Chadzinikolau