Wiersz miłosny Salomona pod tytułem Pieśń nad pieśniami

Pieśń nad pieśniami

(fragmenty)

Jak róża wśród cierni,

Tak przyjaciółka moja wśród dziewcząt.

Jak jabłoń wśród leśnych drzew,

Tak mój ukochany wśród młodzieńców.

W jego cieniu pragnę wypocząć,

Gdyż owoc jego słodki jest dla mojego podniebienia.

Odezwał się miły mój i tak przemówił:

Wstań, przyjaciółko moja, pójdź, piękna moja!

Bo oto już minęła zima,

A deszcze odeszły swoimi drogami,

Na ziemi ukazały się kwiaty,

I nastał czas obcinania winnych krzewów,

I głos synogarlicy rozlega się dokoła.

Już z drzew figowych opadły owoce,

A kwitnące winnice wydały swoje wonie.

Wstań, przyjaciółko moja, pójdź, piękna moja!

Na łożu moim wśród nocy

Szukałam tego, którego dusza moja umiłowała.

Szukałam go, lecz nie znalazłam.

Więc wstanę, obiegnę miasto, rynki i ulice

I szukać będę tego, którego dusza moja umiłowała.

Szukałam go, lecz nie znalazłam.

Spotkali mnie strażnicy, którzy krążą po mieście.

Czy nie widzieliście tego,

Którego umiłowała dusza moja?

Zaledwie ich minęłam, znalazłam tego,

Którego umiłowała dusza moja.

Silnie go trzymam i nie puszczę go więcej,

Dopóki nie wprowadzę go do domu mojej matki,

Do komnaty mojej rodzicielki.

Poprzysięgam was, córki jerozolimskie,

Przez łanie albo przez polne gazele,

Nie dręczcie mojej miłej

Ani jej nie budźcie, dopóki sama nie wstanie.

Spałam, lecz serce moje czuwało.

To głos miłego mego! On puka!

Otwórz mi, siostro moja, przyjaciółko moja,

Moja gołębico nieskalana.

Albowiem moja twarz jest wilgotna od rosy,

A kędziory od kropli nocnych.

Zwlekłam z siebie suknię, więc jakże

Mam ją z powrotem na siebie nałożyć?

Umyłam moje nogi, więc jakże

Mam je znowu zbrudzić?

Otworzyłam miłemu memu,

Lecz on tymczasem odszedł.

Już zniknął.

Przeraziła się dusza moja, gdy mówił do mnie.

Szukałam go, ale go nie znalazłam.

Wołałam go, lecz on się nie odezwał.

Znaleźli mnie strażnicy, którzy chodzą po mieście.

Obili mnie i zranili, i zabrali zasłonę

Strażnicy murów.

Poprzysięgam was, córki jerozolimskie,

Jeżeli znajdziecie mojego ukochanego,

Powiedzcie mu, że jestem chora z miłości.

Piękna jesteś, przyjaciółko moja, jak Tirsa,

Powabna jak Jerozolima,

A groźna jak wojsko zbrojne.

Odwróć twe oczy,

Bo one napełniają mnie lękiem.

Jak piękna jesteś, jak wdzięczna w rozkoszy,

Oblubienico moja!

Twój wzrost równy jest palmie,

A twoje piersi równe są winogronom.

Pomyślałem: Wstąpię na palmę

I sięgnę po jej gałęzie,

A twoje piersi będą jak grona winnej latorośli,

A oddech twoich nozdrzy będzie jak jabłko,

A twoje podniebienie jak dobre wino,

Które zwilża wargi i zęby oblubieńca.

Należę do miłego mego,

A do mnie należy jego pożądanie.

Przyjdź, mój miły!

Wyjdźmy na pola i zamieszkajmy we wsi.

Rano pójdziemy do winnic i zobaczymy,

Czy kwitnie winna latorośl,

Czy wschodzą kwiaty,

Czy pękają pączki na drzewach granatu.

Tam ofiaruję ci miłość moją.