Wiersz miłosny Sir Roberta Aytona pod tytułem Nie będę kochał

Nie będę kochał

Kochałem ciebie niegdyś, lecz kochał nie będę.

Żal niechaj będzie twoim, jak jest wina.

Tyś nie ta sama, jaka byłaś przedtem.

Mam być tym samym — jaka tu przyczyna?

Kto niekochany jeszcze kochać może,

Ma większe uczuć niż rozsądku złoże.

Bóg mi dał miłość, bym swe długi płacił,

Rozrzutnik tylko głupio miłość traci.

 

Nic by miłości mej nie zwyciężyło,

Gdybyś ty nadal moją była, pani.

Ba, gdybyś swoją własną chociaż była,

Może bym dotąd żywił miłość dla niej.

Lecz twej wolności dar był mi zabrany,

Byś go gdzie indziej zakuła w kajdany.

A czy jest coś, czym mógłbym bardziej —

Niżli być więźniem więźnia — gardzić?

 

Gdyś się poddała swym pragnieniom nowym,

Co odmieniły przedmiot twojej chęci,

Wtedy nie stałość, a letarg jakowyś

Kazał mi jeszcze kochać bez pamięci.

O tak, to grzech był i zepsucie

Prostytuować tak uczucie,

Bom nie zwykł do tych modłami się podlić,

Co się do innych sami muszą modlić.

 

Lecz ty się możesz swym wyborem chwalić,

Bo nim się chełpi osoba szczęśliwa.

Ja się nie będę cieszyć ani żalić

Widząc, jak on to, com stracił, zdobywa.

Wielkość mej wzgardy okażę w potrzebie,

Śmiejąc się z niego, rumieniąc za ciebie,

I wciąż kochając, chociaż jesteś taka —

Nie żebrząc więcej pod drzwiami żebraka.

Przełożyła
Ludmiła Marjanska