Wiersz miłosny Stanisława Grochowiaka pod tytułem Z pamiętnika

Z pamiętnika

I

 

Niedopieszczona chodzi jak kot.

Szyję ociera o wszystkie framugi.

Psa całowała dzisiaj tak pokątnie,

Że gdy wróciła, miała w oczach wierność.

 

Potrafi ręce oglądać pod światło,

Stąpa, jak gdyby

Łasiła się ziemi,

Jest w jej robocie na drutach — ból,

A w obłuskaniu zająca — nienawiść.

 

Potem na chwilę idzie w pokój ciemny,

Zrzuca pończochy i ramiączko nawet,

Stoi otulona samotnością swoją,

Kolana bada.

 

Wołają za nią, to tuli ramiona,

A żebrzą u niej, to zasłania twarz,

Topią się dla niej, to poprawia wodę

 

Szybko

Jak rąbek

Zadartej spódnicy.

 

II

 

Nieraz — mówiono o niej — o świcie

Lęka się biedna przybliżyć do lustra,

Tafla się kłębi,

Wzbiera jak przed burzą

(Łagodne pazury wędrują w jej głębi).

 

Ona jest naga

I czuje swe plecy —

Dziurka od klucza nadpływa posępnie,

Ma usta miękkie,

Przywiera jak starzec.

 

Nieraz — mówiono o niej — o świcie

Kocha się z szarym sztywnym prześcierdłem;

Ono wzlatuje,

Zawisa wypukło

Na dwóch ciemnych skrzydłach

Jak zwierzę lub rzeźba.