Wiersz miłosny Stefana Georga pod tytułem Pozwól mi teraz wołać

Pozwól mi teraz wołać

Pozwól mi teraz wołać poprzez śnieżne niwy

Gdzie już na zawsze zapaść się grozisz w otchłanie

Kierujesz mnie bezwiednie przez morza przypływy —

Najpierw zabawa, potem ukontentowanie.

 

Ty przychodzisz w przepychu kwiecistych klejnotów.

Przy pierwszej kośbie znów ujrzałem ciebie, miła,

W szmerze zbóż czerwonawych i zielonych splotów

Moja ścieżka do domu twojego się wiła.

 

Twe słowo rozbrzmiewało w listowia poszumie

Tak żałośnie że stałaś się panią jedyną

Kiedy się rozstawałaś z szepczącą w zadumie

Wśród głosów westchnień osieroconą doliną.

 

Miganie pary oczu w długich rzęs otoku

Jak cel każdej podróży żarzy się płomieniem

I tak stał się twój głos łagodny głosem roku

I wszystko przyszło zgodnie z twym postanowieniem.

Przełożył
Leopold Lewin