Wiersz miłosny Sulpicji pod tytułem Kalendy marcowe

Kalendy marcowe

Sulpicja, wielki Marsie, na twoje kalendy

Przystroiła się — widok godny byś zszedł z nieba.

Wenus tobie wybaczy, ty zaś, gwałtowniku,

Strzeż się, abyś z wrażenia nie upuścił broni.

W jej oczach, kiedy bogów zechce ogniem strawić,

Blaski podwójne wznieca Amor bezlitosny.

Cokolwiek ona robi, gdziekolwiek się uda,

Podąża za nią skrycie Wdzięk, co ją ozdabia.

Jeśli rozpuści włosy — w takich jej do twarzy,

Gdy ułoży — i w takich godna jest podziwu.

Rozpala, gdy w tyryjskiej zjawi się purpurze,

Rozpala, kiedy w szacie wyjdzie śnieżnobiałej.

Takich strojów szczęśliwy Wertumnus ma tysiąc

Na odwiecznym Olimpie i nosi je pięknie.

Ona jedna jest godna z wszystkich dziewcząt, żeby

Tyr dla niej cennym sokiem dwakroć barwił wełnę;

Godna jest, by mieć wszystko, co tam z pól pachnących

Zbierze arabski rolnik pośród wonnych plonów

I ile czarny Hindus na czerwonych brzegach

Znajdzie pereł, mieszkając nad wodami Wschodu.

Śpiewajcie o niej, Muzy, w świąteczne kalendy

I ty, Febie, z żółwiowej swojej dumny liry.

Ten dar święty niech do niej należy lat wiele —

Nie ma dziewczyny chóru waszego godniejszej.

Przełożył Jerzy Ciechanowicz