Wiersz miłosny Tadeusza Gajcego pod tytułem Nad ranem

Nad ranem

Od mego serca do twego

droga jak listek długa,

a przecież budzi nas echo

grając w nas jak kukułka:

ciebie o słowo za późno,

mnie o pół nuty za wcześnie,

więc w twarz ci patrząc jak w lustro

podwojony sam sobie jestem:

 

Wiewiórczy ogień mnie znaczył

i kropla żelaza lecąc

krzyżyk nad czołem jak dzwonek

wieszała, albo jak pieczęć,

abym dotknięty ogniem

dłonie zaciskał obie

jedną o młodość za późno,

drugą za wcześnie o wieczność.

 

I obłok, co się zatrzymał

we mnie jak w sennej rzece

albo w wieczornej roślinie

ciemność łagodną przędzie,

abym jak ryba świecąc

w powietrzu błądził i ustom

słowo dla ciebie — zbyt wcześnie

podawał — albo za późno.

 

Od mego ciała do twego

droga jak ręka prosta,

lecz ciągle dzieli nas echo

w sercu podwójnym i głosach,

bo dym, co niebo przybliżył

jak kogut nad snem moim pieje

o żałość twoją — za późno,

za wcześnie o moją nadzieję.