Wiersz miłosny Theodora Roethke pod tytułem Ona
Ona
Theodore Roethke
W zmarłych, myślę, trwa czułość. Pocałuj. — Wesoła,
Moja pani jest rada z świata dookoła.
Dość jej westchnąć, a ptaki rozdziawiają dzioby.
Dość zaśpiewać — przestrzeni samotnie się robi.
Melodią zmiękcza mowę, i brzmi miękkość głucha
W morskich komorach mego wewnętrznego ucha.
Śpiewać razem, z ust do ust, nigdy nie jest nudno.
Ogród jest rzeką, która płynie ku południom.
Ona głosem wyjawia sekretne radości;
Tańczy, a grunt pod stopą sam ją w dal unosi.
Zna język światła, w którym to rzecz oczywista,
Że co pełne żywości, potrafi zmartwychwstać.
W zwykły dzień bardziej czuję ją niżeli widzę
W tym wolnym mroku, który rozszerza źrenice.
Zbliża się do mnie, potem odpływa jak morze:
Trzyma ją to, co było, ciągnie, co być może.
Przełożył
Stanisław Barańczak