Wiersz miłosny Urszuli Benki pod tytułem Penelopa

Penelopa

Codziennie o świcie wychodziła nad morze

stawała na najdalszym falochronie i czarną

zdjętą z głowy chustką rysowała znaki

powietrzne

niedoścignione

 

(podobne do okrętów ze zmarszczonymi czołami

i ponurych koni i fałszywych grot

i wieszczb)

 

ptaki przelatujące nad portem zgarniały piórami

to nawiedzone powietrze:

gdzieś indziej na trasie ich lotu

stawały się eposy i glorie

 

wracając witała rosnące wkoło czarne skały

i z każdym dniem

stawała się coraz bardziej

nieregularna i uboga