Wiersz miłosny Urszuli Kozioł pod tytułem Łuskanie grochu

Łuskanie grochu

... muszę wziąć go całego (mruczała kobieta)

z kolorem jego skóry i zapachem potu

także szyję, czerwony worek jego głosu,

niczego nie wybiorę w nim kiedy go biorę.

Tak mruczała kobieta przy łuskaniu grochu

 

(a w grochu się przebiera choć z jednego strąka).

 

Bo jeśli go wybrałam w nim przebrać nie mogę

jak usta to i oddech i słowa z oddechem

jego ręce też muszę choćby były nie te

o jakie mi chodziło. Innych nie wybiorę.

Nawet jeśli rąk nie ma, jeśli są w domyśle

miejsca w których powinny być i miejsca także.

 

A potem będę czekać czy przyjmie się we mnie

tak jak szczep się przyjmuje. Wtedy jestem glebą.

A czasem jest odejście. Wtedy jestem raną

powolnym oderwaniem oczu rąk słów gestów

wewnętrzną amputacją łożyskiem bez rzeki

nie wyrzucę go z siebie tak jak groch z łupiny.

 

(Wszedł pijany mężczyzna zwalił się za stołem).

 

Jesteśmy urodzone ażeby ból znosić

brzemienność chleba w ciało jest dla nas powszednia

zatem chleba krąg dzieląc dzielimy i siebie

żeby co podzielone znów nasycać chlebem.

Kobiety — myślę o tych z piersiami po pępek

o kobietach ja mówię co jak kangurzyce

ich ręce łuskające groch zachłanne ręce

wygrażające niebu pazurami w ziemi.

 

Mężczyźni dzielą globy jak się chleb rozdziela

jest jałowy ich podział a w krew się przemienia

więc porastając strachem chronią się w alkohol

i wciąż są szczelni strachem — mruczała kobieta

łuszcząc groch — i to wszystko na tym można skończyć.

 

Mężczyzna pięścią w stół i jeszcze o stół głową)

 

Niczego nie wybiorę w nim skoro go biorę

muszę wziąć go całego. Śmiałość jego marzeń

i strach jego na siebie wziąć muszę gdy nocą

zrywa się zlany potem z wizją krachu świata

i przejść ponad tym strachem jak się w bród przez rzekę

wezbraną idzie w rękach wysoko unosząc

powszedniość ocalenia czyli chleb i ciało.

 

Jego czułość i chamstwo także przyjąć muszę

bo silniejszy o miłość którą cofnąć gotów

miłością koczowniczą słabszy jest zarazem

bowiem trzeba mieć siłę ażeby ból znosić

nie żeby go zadawać — myślała kobieta.