Wiersz miłosny Wiktora Gomulickiego pod tytułem Przyjdź!

Przyjdź!

W majowy dzień,

Gdy wszystko zmartwychwstaje,

Gdy pełne ogrody i gaje

Miłosnych drżeń —

Przyjdź do mnie, upragniona!...

W otwarte spłyń ramiona,

Jak Anioł Zmartwychwstania,

Co grobu straż rozgania,

Trumiennne wieko kruszy —

Wyjście otwiera duszy!

Przyjdź, abym powiedzieć mógł:

— Jest Bóg!

Jest wszechpotężna siła

Na ziemi, jako w niebie,

Najmędrsza, bo ciebie stworzyła.

Najlepsza, bo dała mi ciebie!

W lipcową noc

Różano—jaśminową,

Gdy wstrząsa ziemią—niemową

Mistyczna moc —

Przyjdź podobna ogniowi,

Co mnie stli i odnowi!

Obejmij mię pożarem

I daj, uścisków czarem,

W mgnieniu, które świt płoszy,

Przeżyć wieczność rozkoszy!

Przyjdź! — aby dla dwojga nas

Znikł Czas!

 

Byśmy się w szału chwili

Stopili i roztopili,

Jak łza i uśmiech w dziecka licu,

Jak para chmurek przy księżycu!...

W jesienny zmrok,

Gdy wicher, wyjąc, płacze,

Uśpione wstają rozpacze,

Łza mąci wzrok —

Przyjdź, jak Anioł Pociechy,

Słodkie siejąc uśmiechy!

Żałobna moja cela,

Skąd uszedł duch wesela,

Niech tobą się rozświeci,

Przyjdź! — a gdy zakryje toń

Twą dłoń,

 

Pierzchną czarne zastępy:

Kruki, puchacze, sępy,

Powróci zbiegły brat do braci,

Piekło ofiarę jedną straci...

W zimowy świt,

Gdy w cmentarnym kurhanie

Uciszy się już me łkanie

I zębów zgrzyt —

 

Przyjdź, — i na świeżym grobie,

W czarnych oczu żałobie,

Choć bez wdowiego stroju,

Stań — posągiem Spokoju.

 

Ty biała, cmentarz biały

I ja — ze śnieżnej skały.

Przyjdź — aby potwierdził grób

Nasz ślub!

 

A gdy w trumiennej czczości

Lica mi błysną kochane —

Ocknie się dusza od radości!

Ach! od radości — zmartwychwstanę!