Wiersz miłosny Władysława Syrokomli pod tytułem Ty mię nie kochaj

Ty mię nie kochaj

Ty mię nie kochaj, będzie nam swobodniej

Modlić się wzajem jako przyjaciele.

Na co nam miłość? jam swobodny od niej,

Bez zgryzot serca twe losy podzielę.

Chcę ciebie widzieć i cieszyć się głośno,

Ścisnąć twą rękę nie draźniąc nikogo,

Nie jątrząc czyjąś źrenicą ukośną,

Wyznać otwarcie, że jesteś mi drogą.

Chcę w twoich chwilach smutku i niedoli

Czuwać nad tobą i westchnąć głęboko;

Śmiało zapytać: "Ach! co ciebie boli?"

I łzy twe otrzeć, i rozchmurzyć oko.

Na mojej drodze, gdzie cierniska dosyć,

Gdy mię zrani latorośl kolczasta,

Chcę głosem pewnym o ulgę poprosić:

"Spiesz przyjaciółko, poratować brata!"

Wtedy się twoim podeprę ramieniem,

Bez bicia serca, radośnie i zimnie:

Świat się nie zgorszy, my nie zarumienim,

Choć ja przy tobie, choć ty będziesz przy mnie.

Niech drogę życia przy tobie przechodzę,

A kiedy podróż ukończy się słodka,

Niech oko nasze na ubiegłej drodze

Żadnych wyrzutów sumienia nie spotka.

Dręcząca miłość czyż dla nas zapewni

Ufnej, niewinnej przyjaźni rozkosze?

Bądźmy jak bracia, przyjaciele, krewni:

Na co nam miłość? — nie kochaj mię, proszę!