Wiersz miłosny Zygmunta Dmochowskiego pod tytułem Wsłuchany w żywioły

Wsłuchany w żywioły

Żonie

 

Tulę się do ciszy szeleszczeniem świerszcza

Strzyże ją łagodnie w okwiecie kocanki.

Smakuję woń pyłku — jego dotyk krzyczy,

Jest emulsją ciepła, które mnie pochłania.

 

Tulę się do krzyku łopotami serca —

Wali pulsem w ciszę, bo chce ją rozproszyć,

Jego dźwięk odurza staccatem ze srebra

I łamie się nagle — w dotyku pieszczoty.

 

Tulę się do Ciebie — do miękkości woni,

Z ciszą, która krzyczy pulsem Twego ciała,

Z lękiem, że się skropli struktura kryształu

I umilknie ciepło Twojego Kochania.