Wiersz miłosny Anny Świrszczyńskiej pod tytułem Głową w dół

Głową w dół

Całuję cię i płaczę.

Całujesz moje łzy i moje usta,

zakochany w moich ustach

i w moich łzach.

 

Przytuleni, bez ruchu,

słuchamy, jak upadają

kropla po kropli

w jedno nasze serce.

 

Zapadam się

w rozdzierające szczęście

miłosnej rozpaczy,

porywa mnie wodospad

rozkoszy i cierpienia.

Lecę głową w dół,

spieniona fala, spienione włosy,

liście, łoskot fali,

spadam,

gdzie się rozbiję, na jakiej skale,

gdzie się roztrzaskam,

o jakie dno.

 

Spadaniem moim mierzę

ogrom świata,

jak wspaniały jest świat,

jeśli można tak cierpieć.

Nieszczęściem moim mierzę

szczęście świata,

jak urodziwe musi być szczęście,

jeśli nieszczęście

jest tak bardzo piękne.

Tylko spadając

można poznać szczyt i przepaść.

Uczę się

tej wiedzy wstrząsającej.

 

Całujesz moje łzy

i moje usta.

Drżysz, drżymy oboje,

przeszywa nas

rozkosz miłosnego cierpienia.