Wiersz miłosny Anny Winowieckiej pod tytułem Lubię czasem

Lubię czasem

Lubię się czasem schować w cieniu twojej twarzy

być drobną zmarszczką wybiegającą z kącika twego oka

wtedy gdy się śmiejesz

albo w kąciku twoich warg czekać na prawo do pocałunku

albo ukryta na skroni pod kosmykiem włosów

wsłuchiwać się w twój puls i wróżyć z niego dla siebie

szczęśliwe chwile

lubię się czasem ukryć w smudze twego głosu

prostować drżące w nim fałszywe nutki

ocieplać go swoimi dłońmi lub uciszać pieszczotą spojrzenia

przychodzę tu często by czekać aż zabrzmi ta struna najcieńsza

lecz milczy lecz milczy — oburącz ją targam —

lecz milczy