Wiersz miłosny Casemira de Abreua pod tytułem Miłość i lęk

Miłość i lęk

Kiedy cię unikam i dobyć się pragnę

Z pierścienia twych ogniw, co mię w krąg osnuły,

Powiadasz do siebie, wzdychając miłośnie:

"Mój Boże, tak zimny i taki nieczuły!"

 

O jakże się mylisz! miłość ma — to płomień,

Który tajemnymi pragnieniami poję;

Więc jeśli unikam, to, żem jest szalony;

Tyś piękna, ja młody — kochasz, więc się boję.

 

Kiedym cię obaczył śród upalnej siesty,

Z rękami drżącemi, jak ptaszek, co kona,

W białej i niedbale narzuconej sukni,

Z włosem rozpuszczonym na białe ramiona;

 

Kiedym cię obaczył, Magdaleno czysta,

Wpół na aksamitnej kozetce przegiętą,

Z tymi zmrużonymi rozkosznie oczyma,

Z tą piersią, oddechem przyspieszonym wzdętą;

 

Kiedym cię obaczył w prześlicznym omdleniu,

Twe lice, jak róża płonąca, wstydliwe,

Twe usta, szepczące zaprzeczenia słowa,

I wargi nabrzmiałe, pocałunku chciwe —

 

Gdzieby się podziała twa czystość anielska,

Twoje skrzydła białe, twych rumieńców kwiecie?

Ach, spaliłabyś się, jak po iskrach żaru

Stąpające boso obłąkane dziecię!

 

Więc mnie nie posądzaj, że mam serce z lodu;

Nie widzisz? zdradziłem tajemnicę moje:

Jeżeli unikam, to, żeś dla mnie święta...

Tyś piękna, ja młody — kochasz, więc się boję.

Przełożył
Edward Porębowicz