Wiersz miłosny Czesława Jankowskiego pod tytułem Wiosny zaduszny dzień

Wiosny zaduszny dzień

Te białe ku mnie przybliż chryzantemy

I ów medalion ze ściany mi daj —

I cicho teraz rozmawiać będziemy...

Był niegdyś— maj.

 

Maj był tak jasny, tak piękny, dziecino,

Że nie mógł długo trwać: jak mgły... jak sny...

Kiedyś— w Zaduszny dzień — szarą godziną,

Maj taki będziesz wspominać i ty.

 

Przyjdziesz siąść może w tym oto fotelu,

Gdzie życia mego dzień powoli gasł...

Cyt! — cyt! — Niech wskrześnie widmo z przed lat wielu

Ostatni raz.

 

Czemu tak drgnęły kwiaty — tam — na stole?

Wionęło chłodem... dziwnym... Przymknij drzwi...

Był maj. Wprost z sadu dróżka wiodła w pole...

Sni mi się, śni.

 

Sni się... Jak błogo!... Cicho... I powoli

Na wszystko dziwny jakiś schodzi cień.

Daj mi, daj rękę!... Przeszło już. Nie boli!

Już odświęcony wiosny mej i doli

Zaduszny dzień.