Wiersz miłosny Friedricha Holderlina pod tytułem Pożegnanie

Pożegnanie

(Trzecia wersja)

Rozstać się chcieliśmy? Wybraliśmy dobrze i mądrze?

Lecz potem czemu przerażał nas czyn jak morderstwo?

Ach, znamy się niewiele,

Albowiem Bóg w nas włada.

 

Jego zdradzić? ach, jego, który w nas stworzył najdawniej

Myśli i życie, jego, który obdarzył nas duszą,

Anioła stróża naszej miłości,

Nie, tej jednej rzeczy nie mogę.

 

Ale już inny błąd rodzi się w ludzkim umyśle,

W innej spiżowej służbie, według innego prawa,

I codzienne zużycie

Okrada naszą duszę.

 

O tym wiedziałem z góry, od chwili, gdy tkwiąca głęboko

Bezpostaciowa trwoga bogów i ludzi rozdziela,

Musi, aby krwią odpokutować,

Musi zginąć serce kochanków.

 

Pozwól mi milczeć! o, nigdy nie pozwól mi odtąd

Ujrzeć zgubnego zjawiska, daj, abym jeszcze w spokoju

Odszedł w samotność, niech jeszcze

Naszym będzie rozstanie.

 

Ty sama podaj mi czarę, abym się napił z tobą

Ocalającej trucizny, letejskiego napoju,

Aby nienawiść i miłość

Do dna zapomniane były.

 

Odejść pragnę. I może po długim czasie zobaczę,

Diotimo! ciebie. Lecz razem z krwią upłynie

Pragnienie i cicho, jak święci,

Już obcy sobie pójdziemy

 

Razem, i w tej przechadzce prowadzić nas będzie rozmowa,

W myślach i w niepewności, ale teraz przestrzega

Zapomnianych miejsce rozstania,

Serce się w nas rozgrzewa,

 

Zdumiony patrzę na ciebie, i słyszę głosy i słodki

Śpiew, jak z dni, co minęły i słyszę dźwięk harfy,

I lilia nad wodą strumienia

Wydycha ku nam woń złotą.

Przełożył
Mieczysław Jastrun