oddania miejsca w Senacie na rzecz najbardziej osławionej synekury w kraju, ale niewiele mogli uczynić. Dostał nominację. Najcenniejszym wkładem Bess do konwencji było przekonanie męża, aby wystąpił z przemówieniem. Okazało się ono najkrótsze w historii: zawierało dziewięćdziesiąt jeden słów, niewiele więcej niż krótki list z podziękowaniami; spośród tasiemcowych wystąpień wyróżniało się korzystną zwięzłością. Na ich obawy przed przymusową bezczynnością, narzuconą charakterem nowego stanowiska, wpływały jeszcze inne okoliczności. Ze względu na szerzące się pogłoski o złym stanie zdrowia Roosevelta liczyli się z możliwością zastąpienia go przez Harry'ego. Ich przypuszczenia utwierdziły się podczas pierwszego spotkania Harry'ego z prezydentem, kiedy omawiano strategię wyborczą. Ręce Roosevelta trzęsły się tak bardzo, że nie był w stanie nalać śmietanki do kawy, miał również trudności z wysławianiem się. Śmierć rzuciła już posępny cień.

Podczas kampanii prezydenckiej Bess została w domu z Margaret, a Harry objeżdżał Stany, stosując zwykłe w takich razach chwyty wyborcze, jak na przykład odtańczenie z Indianami tańca wojennego i udział w konkursie dojenia krów. Kiedy zatelefonował do Bess (robił to regularnie), przywołała go do porządku i nakazała zachowywać się z większą godnością.

W sześć miesięcy później, po śmierci Roosevelta, w kwietniu 1945 roku Harry został prezydentem. Wówczas się dowiedział, że Stany Zjednoczone budują bombę atomową. Kiedy w lecie tego roku poinformowano go, że broń jest gotowa, Harry zdecydował się na jej użycie. Bess utwierdzała go w tym, przekonana, że przeprowadzony konwencjonalnymi siłami atak na Japonię pociągnie za sobą więcej ofiar zarówno po amerykańskiej, jak i japońskiej stronie, niż zrzucenie tej bomby. Wybór ten stanowił jedną z najbardziej dramatycznych decyzji prezydenta i był tyleż nie chciany, co nieunikniony. Po pięćdziesięciu latach rozkaz Trumana nadal wywołuje namiętne spory.

Gorące spory rozgorzały także podczas kampanii prezydenckiej w roku 1948. Podzieliły one Partię Demokratyczną na grupę postępową z byłym wiceprezydentem Henry Wallacem na czele i frakcję znaną pod nazwą Prawa Stanowe, powszechnie uważaną za segregacyjną, którą kierował gubernator Strom Thurmond. Z różnych przyczyn - wojskowego zaangażowania się Stanów w wojnę w Korei, sytuacji ekonomicznej, kontrastu w zestawieniu z Franklinem Rooseveltem - polityczne poparcie dla Harry'ego gwałtownie się zmniejszało. Niektórzy działacze Partii Demokratycznej jawnie chcieli pozbyć się Trumana i apelowali do generała Dwighta Eisenhowera, aby stanął do wyborczego wyścigu.

Ani Bess, ani Harry nie mieli zamiaru wycofać się bez walki. Wprawdzie Bess tęskniła za chwilą, kiedy wreszcie osiądą na stałe w Independence jako zwykli obywatele, ale nalegała na Harry'ego, aby wziął udział w kampanii. Być może tryskający zadowoleniem i pewnością siebie kandydat republikanów Tom Dewey, który zachowywał się tak, jakby codziennie rano jadł kanarki na śniadanie, przyczyniał się do ugruntowania w nich tej decyzji, zwłaszcza że Dewey reprezentował rodzaj kręgów businessu zawsze działający Harry'emu na nerwy. Kiedy już Harry został nominowany przez Partię Demokratyczną, osłabioną na skutek odpływu członków, i kiedy dziennikarz Drew Pearson poparł narodową zgodę, aby stworzyć mu jedną na tysiąc szansę ponownego zwycięstwa w wyborach, rodzina Trumanów przystąpiła do działania. Na siedem tygodni Harry, Bess i Margaret zamieszkali w prezydenckim wagonie wyborczym, pokonując trasę sześćdziesięciu tysięcy kilometrów i zatrzymując się po drodze niezliczoną ilość razy na żądanie wyborców. Aktywna kampania zakończyła się słynnym zdjęciem przedstawiającym nieposkromionego Har-ry'ego z triumfalnym uśmiechem na twarzy pokazującego egzemplarz "Chicago Tribune" z przedwcześnie radosnym tytułem DEWEY POKONUJE TRUMANA.

Ale w roku 1952 stosunek Trumanów do kolejnej kampanii wyborczej był już zupełnie inny. Po kadencji, która obfitowała w takie "przyjemności", jak: następne cztery lata wojny koreańskiej, próba zamachu na życie, niesubordynacja Douglasa MacArthura, złośliwy język senatora Joe McCarthy'ego oraz nieunikniony rozgłos wystawiający bezustannie ich prywatność na widok publiczny, mieli już dość życia na świeczniku. Ponadto Harry występując przeciwko Eisenhowerowi wykazałby wielką naiwność, a w dodatku Bess nalegała, by wreszcie powrócili do domu. Co też uczynili w styczniu 1953 roku.

Przebywając w Waszyngtonie, rzadko się rozstawali. On był jej podziwianym niepohamowanym Harrym, a ona ofiarną, dbałą, służącą mądrymi radami Bess. Jeden z przyjaciół tak krótko określił jej rolę: była "jego chłodnym ręcznikiem, koniakiem i zupą z kurczęcia w jednej postaci". Ich miłość była wyjątkowa i niezachwiana. Ubiegający się o miejsce w Kongresie z ramienia stanu Kalifornia w 1946 roku przeciwko Helen Gahagan Douglas, Richard Nixon sugerował, iż prezydent Truman popiera jego przeciwniczkę, ponieważ łączy ich coś więcej niż zwykła