kłócić, co się skończyło tym, że Lawrence zostawił Friedę i udał się do Nadrenii do swoich dalekich krewnych. Przez jakiś czas wysyłali do siebie nieuprzejme listy, ale pod koniec maja spotkali się ponownie w maleńkim miasteczku na południe od Monachium. Tam nareszcie przeżyli swój prawdziwy, opóźniony wypadkami w Metzu, miodowy miesiąc. Szarpiące nimi wątpliwości, czy pasują do siebie, nie miały już teraz żadnego znaczenia. Podobnie jak to bywało w przeszłości, w poprzednich miłosnych związkach, Lawrence miał różnych zastrzeżeń znacznie więcej. Ona gotowa była natychmiast wystąpić o rozwód i wyjść za niego za mąż, ale on nakazywał czekać. Nawet po miodowym okresie i przeniesieniu się do Włoch, gdzie zdołali się urządzić, stosunki między nimi nadal pozostały napięte, głównie dlatego, że bardzo tęskniła za dziećmi. Marzyła o tym, aby je odwiedzić lub sprowadzić do siebie chociaż na jakiś czas; Lawrence jednak przejawiał wobec tych planów całkowitą obojętność, Ernest Weekley zaś zdecydowanie się im sprzeciwiał. Kłótnie stały się coraz częstszym elementem ich wspólnego życia - i tak miało już być do końca - po czym, co również weszło im w nawyk, godzili się, aby przed kolejną nieuchronną potyczką zasklepić i zaleczyć swoje rany.

Kiedy latem 1913 roku powrócili do Londynu, na rynku księgarskim ukazała się właśnie powieść Lawrence'a "Synowie i kochankowie" (Friedzie niezbyt się podobała). Krytyka na ogół przyjęła ją życzliwie, aczkolwiek książka na razie nie miała wielkiego powodzenia. Frieda ukradkiem spotykała się ze swym trzynastoletnim synem i dwiema młodszymi córkami, które mieszkały z rodziną ojca, ale krótkie i oschłe widzenia nie były w stanie zaspokoić macierzyńskich uczuć. Niemożność utrzymywania kontaktów z dziećmi skłoniła ostatecznie kochanków do wyjazdu - najpierw do Niemiec, a następnie do Włoch, dokąd zabrali ze sobą bagaż ożywczych kłótni i gorących pojednań. We Włoszech, w maju 1914 roku, otrzymali zaskakującą wiadomość, że Frieda wreszcie dostała zgodę na rozwód. Jeszcze tego samego lata zawarli ślub w Anglii, na krótko przed wybuchem I wojny światowej.

Wojna z bezmiarem ludzkiego cierpienia przysporzyła im również kłopotów, częściowo związanych z niechętnym stosunkiem do bardzo niemieckiej Friedy, a częściowo z przykrym doświadczeniem Lawren-ce'a, którego powołano do wojska i poddano upokarzającemu lekarskiemu badaniu. Gruźlica rozwiązała wprawdzie problem służby w armii, ale z kolei zaczęły się nieprzyjemności z powieścią pt. The Rainbow, której zarzucano niemoralny wydźwięk. Postanowili opuścić Anglię i wyjechać na Florydę, gdzie z dala od Europy zmierzającej do samodes-trukcji zamierzali założyć Rananim, rodzaj utopijnej wspólnoty wraz z grupą podobnie jak oni myślących jednostek. Ale taką decyzję podczas wojny łatwiej jest podjąć, niż zrealizować. Porzucili więc w końcu swe idealistyczne plany i wybrali tryb życia koczowników; wędrowali od domu jednych przyjaciół do drugich, a potem do przyjaciół tychże przyjaciół, kłócąc się i godząc na przemian, zawsze niebanalni, zawsze niezadowoleni, ubodzy, fascynujący i nieznośni.

W październiku 1919 roku opuścili Anglię na zawsze, rozstając się przy okazji na miesiąc. Zasmucony rozłąką Lawrence udał się do Florencji, podczas gdy Frieda pojechała odwiedzić swą owdowiałą matkę i innych krewnych w Niemczech spustoszonych przez wojnę. Lawrence wyszedł powitać ją na stację o czwartej nad ranem. Gdy wysiadła z wagonu, zaraz wsadził ją do dorożki, aby pokazać urok niektórych zakątków miasta o tej przedrannej godzinie. Ponownie zaczął się dla nich okres bezustannych podróży: Florencja, góry Abruzzi, Capri, Sycylia, Sardynia, a następnie znowu Niemcy i Austria. Jego sytuacja finansowa znacznie się poprawiła; książki: "Synowie i kochankowie", The Rainbow, Women in Love oraz ostatnio napisane Sea and Sardinia i The Lost Girl, zaczęły zyskiwać powodzenie w Ameryce, a także w Wielkiej Brytanii.

Pewnego dnia, jesienią 1921 roku, nadszedł list od bogatej mieszkanki Taos w Nowym Meksyku, nazwiskiem Mabel Dodge Sterne. Powieść Sea and Sardinia tak ją zachwyciła, że zaprosiła Lawrence'a i Friedę do siebie do Taos, gdzie oddawała im do dyspozycji całkowicie urządzony murowany domek. Rozentuzjazmowany Lawrence początkowo zapalił się do propozycji, chciał pomieszkać jakiś czas między rdzennymi Amerykanami w odludnej wiosce na górskim zboczu, ponad dwa tysiące metrów nad poziomem morza, ale wkrótce opadły go wątpliwości, czy należy oddawać się w ręce kobiety, której nie znał, w dalekim i obcym kraju. Zamiast tego postanowił skorzystać z zaproszenia przyjaciół z Cejlonu, gdzie pragnął zapoznać się z mistycyzmem buddyjskim; w ten oto sposób ich droga z Europy do Nowego Meksyku wydłużyła się o podróż na Daleki Wschód.

Cejlon w pierwszej chwili oczarował Lawrence'a całkowicie (Friedę nieco mniej, ale jej wrażenia prawie zawsze miały drugorzędne znaczenie), tak że postanowił: "Zostanę tu na zawsze". Ale w sześć tygodni później pisał już do przyjaciela "o giętkiej uprzejmości i duszących wyziewach tropikalnej dżungli,