nie należał do specjalnie wylewnych, ale z pewnością żadna z kobiet, która by przeczytała jego listy, nie mogła mieć wątpliwości, komu oddał swoje serce.

Listy te miały dla Mamie szczególne znaczenie po lecie 1942 roku, kiedy w Waszyngtonie zaczęły krążyć pogłoski o rzekomym romansie Ike'a z Kay Summersby. Podejrzenia wydawały się prawdopodobne: oto szarmancki, energiczny, otoczony sławą generał, który dopiero niedawno przekroczył pięćdziesiątkę, i atrakcyjna rozwódka, młodsza od niego o dwadzieścia lat; obydwoje samotni, popychani ku sobie przez szalejące wokół wojenne piekło - tak prawdopodobne z odległości tysięcy kilometrów, że Mamie mimo całego zaufania do Ike'a poczuła się zaniepokojona, a nawet odtrącona. Zaczęła szukać ukojenia w alkoholu, ale przestała, kiedy osoba z bliskiego kręgu rodziny, zaalarmowana jej nałogiem, przestrzegła ją, czym to grozi. Może nie byłaby w stanie skończyć z niebezpiecznym przyzwyczajeniem, gdyby nie ciągłe zapewnienia o miłości ze strony męża. Teraz, z perspektywy czasu, jego zapewnienia wydają się całkiem uzasadnione. Oddalenie od żony nadawało przyjaźni z młodą kobietą zabarwienie erotyczne. Ike okazywał Summersby wiele sympatii i zainteresowania, zwłaszcza od kiedy jej narzeczony zginął na froncie. Ale romantyczna i erotyczna strona ich stosunku z okresu, kiedy pracowała w jego sztabie, była raczej tworem bujnej fantazji skądinąd dzielnej kobiety, która pod koniec życia znalazła się w krytycznym zdrowotnym i finansowym położeniu.

Plotki oczywiście nie ustawały. Ich żądło dosięgło Eisenhowerów w lutym 1951 roku w paryskim hotelu. Ike, który przez krótki czas po wojnie pełnił funkcję prezydenta Uniwersytetu Columbia, został poproszony przez prezydenta Trumana, aby objął dowództwo sił paktu atlantyckiego w Europie. Wieczorem po przybyciu do Paryża i długim wyczerpującym dniu, wypełnionym spotkaniami i przyjęciami, Ike i Mamie znaleźli się sami w hotelowym pokoju przy kolacji. Radio nadawało sztukę sponsorowaną przez francuską partię komunistyczną, w której Ike był przedstawiony jako pijak urozmaicający sobie wojenny czas miłosnymi igraszkami ze swą osobistą sekretarką. Oboje znali na tyle dobrze francuski, aby zrozumieć jadowitą treść audycji. Wtedy Ike zaprzeczył radiowej farsie, obejmując Mamie serdecznie i czule.

Osiemnastomiesięczny pobyt we Francji oznaczał rozłąkę z Johnem, jego żoną i trojgiem wnucząt, którzy często przyjeżdżali z West Point (gdzie John wykładał angielski) do nich do Columbii. Ale podczas tych miesięcy Mamie mogła nabrać obycia towarzyskiego i zdobyć doświadczenie w obcowaniu z dostojnikami najwyższego szczebla, nie wyłączając królów, książąt, premierów i innych dygnitarzy, doświadczenia, które w niedalekiej przyszłości bardzo jej się przydało. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych w lipcu 1952 roku Ike wycofał się z wojska i za namową przyjaciół i polityków zgodził się kandydować na prezydenta. W czerwcu 1953 on i Mamie byli już gospodarzami Białego Domu. Oceniając przebieg kampanii, w której śladem Truma-nów zatrzymywali swój pociąg po drodze wszędzie tam, gdzie tego życzyli sobie wyborcy, James Reston stwierdził w "New York Timesie", że Mamie była "warta przynajmniej 50 elektorskich głosów".

W przeciwieństwie do Bess Truman, Mamie odpowiadała rola pierwszej damy. Podobała jej się pulsująca ożywioną działalnością atmosfera Białego Domu, a mieszkalne apartamenty na drugim piętrze rezydencji - po małych zmianach - okazały się znacznie bardziej przytulne, niż się spodziewała. W istocie ona i Ike polubili je tak bardzo, że ku rozczarowaniu wielu przyjaciół, rozmiłowanych w życiu towarzyskim, spędzali tam we dwoje większość wieczorów.

Po kilku miesiącach Mamie zaczęła się zastanawiać, gdzie by osiąść na stałe po zakończonej prezydenckiej kadencji Ike'a. Farma koło Gettysburga wydała im się dobrym rozwiązaniem. Odrestaurowanie starego domu dostarczyło absorbującego zajęcia na wiele miesięcy. Jego wysokie koszty jednak powodowały między nimi nieustanne spięcia ("Mamie, ta kuchnia i tak jest wystarczająco duża"). Zarówno praca około nowej siedziby, jak i sprzeczki zaowocowały pożądanym skutkiem: farma w Gettysburgu stała się ulubionym schronieniem podczas weekendów, a także wymarzonym miejscem do przyjmowania oficjalnych dygnitarzy - między innymi Nikity Chruszczowa - oraz znacznie bardziej pożądanych gości, takich jak wnuki.

Pomimo rutyny i swobody, z jaką traktowała nieunikniony rozgłos i inne niedogodności towarzyszące wysokiemu stanowisku męża, Mamie marzyła, aby wreszcie osiąść na farmie jako prywatna osoba. Dlatego niechętnie przyjęła zamiar Ike'a ponownego wystawienia swojej kandydatury na stanowisko prezydenta. Kiedy dostał ciężkiego ataku serca podczas wizyty w Denver we wrześniu 1955 roku, oświadczyła, nie znoszącym sprzeciwu tonem, że przenoszą się do Gettysburga w styczniu 1957 i że "odtąd już zawsze będą prowadzić takie życie, jakie będą chcieli". Przez dziewiętnaście dni czuwała przy łożu Ike'a lub w przyległym pokoju w wojskowym szpitalu w Fitzsimons