Wiersz miłosny Juliusza Krzyżewskiego pod tytułem Jesień 1942

Jesień 1942

Nie płacz, Augusto, ucisz smutek...

Patrz, noc nad miastem niby mamka

pierś odsłoniła. Z gwiazd jak z sutek

ściekają krople bez ustanku

na usta twoje, co bez siły,

jak kwiat uwiędły, się stuliły.

 

Trudno uwierzyć, ale nie wątp

w ten pokarm ducha, w tę grę świateł,

w mleczną nad nami gwiazd ulewę,

w księżyca chleb, co się pyskaty

uśmiecha do nas pełną gębą,

okruchy sypiąc dla gołębi.

 

Chodź, usiądziemy na balkonie.

Patrz — jaka przestrzeń, noc jak jasna!

Będziemy bawić się i w dłonie

z uciechy wielkiej raz w raz klaskać.

 

Pluń, psiakrew, na noc, pluń na wszystko,

na życie nasze, co jak g...o

jesienny wiatr uwieńczył listkiem,

żeby alfonsem, damom, k...m

nie psuło wrażeń estetycznych

i żeby psy, sikacze głupie,

 

nie pobrudziły sobie dupek.

O dupki psie — herbowe tarcze,

O dupki pań, pachnące całe,

jak pies bym wąchał je i warczał

 

w rozkoszy mej zapamiętały!...

Patrz tam, za oknem, naprzeciwko,

(po co ten wstyd) za firankami

panie z beau—monde'u albo dziwki

 

do snu się kładą z kochankami...

A nam nie trzeba ani nocy,

ani pokoju, ani wódki

i trudno się z miłości ocknąć.

 

gdy miłość ta jest tylko smutkiem.

Więc bądźmy smutni... K...a k...e

— mówi przysłowie — łba nie urwie,

zostaw mu więc światowy b...l

samemu sobie. Nas niech jesień

wrześniowym chłodem swoich pieści...

 

Chłodna jest noc. Osłoń twe piersi,

nie będę budził ich ustami,

wargami usta me opierścień

i dłonie moje włóż pod stanik.

 

Będę cię pieścił, u twych kolan

oparłszy czoła zimne blaski

i myśląc o tym, że nie zdołam

uczynić zadość twoim łaskom

i że miłości naszej poryw

 

spełnia się tylko w metaforach,

które w tym wierszu, w nocnej ciszy,

niby balkony i księżyce

ubrane liśćmi fantastycznie,

nad ulicami się kołyszą...

Międzylesie 16 IX 1942