Truskawki
Maciej Lachman
Annie
Rozgniecione w twojej szklance mają powab krwi
Żywej czystej gorącej i tak świeżo czerwonej
Jakby wprost spomiędzy ud twoich skąd moje sny
Zebrałaś do szklanki tej krwi utoczonej
Wzrok mam do niej kamieniem przykuty i cały drżę
Potrącasz ją w roztargnieniu jak dziecko zabawki
A ja mam w oczach szaleństwo i tę krew i mgłę
A ty tylko mnie masz obok i tylko truskawki
Powietrze gęste wchodzi w moją pierś jak nóż
Zmienia mnie w trupa a nic się nie zmienia
Wciąż jeszcze pachniesz tamtym bukietem róż
Rozkoszną i zbawczą wonią roztargnienia
Wynosić się stąd muszę tej woni i sobie wbrew
Póki noc w pustym parku ustronnej dobiec ławki
I zobaczyć ją zaraz swoją, własną krew
Czy czerwona gorąca tak jak twoje truskawki
O takiej śniłem nocy która nigdy nie minie
I oto się stała i nie proszę o więcej
Krew płynie i płynie i płynie i płynie
Całuję własne ręce