Wiersz miłosny Marii Czerkawskiej pod tytułem Miłość

Miłość

Sonata

Ktoś gra — w wazonach więdną białe kwiaty,

Po szybach pełznie złota słońca skra...

Coś jak zbudzenie łka w tonach sonaty,

Ktoś gra.

Na próżno — kiedyż duszę mą uciszę,

Kiedy wypłacze się ostatnia łza

I jęk wieczysty sen mi ukołysze...

Ktoś gra.

Na wątłych dłoniach lśnią drobne kropelki,

Jak krew zakrzepła, jak łzy albo rdza...

Znużenie kładzie na pierś ciężar wielki...

Ktoś gra.

 

*   *   *

 

Żal mi tak bardzo — nie wiem, nie wiem...

Coś zaszło, zbladło w snów kwietnym przepychu,

Wyschło ostatnią kroplą w mym kielichu,

Zgasło, choć było iskrą i zarzewiem...

Żal mi tak bardzo — nie wiem, nie wiem,

Nie wiem nic — wszystko plącze się i wichrzy,

Tylko dźwięk jeden najlżejszy, najcichszy

Trąca mą duszę skrzydłem białem, mewiem,

Skrzydłem ukojeń — nie wiem nic, nie wiem.

 

*   *   *

 

Przyszło przez krasę gorejących maków,

Przez rozedrganą miedź pszenicznych pól...

Błękitną ciszą, głębią orlich szlaków,

Przyszło jak szczęście — odeszło jak ból.

 

W ciepłe południa oprzędzione złoto,

W słońca przejasny upowite len,

Upojeń czarem, miłosną tęsknotą...

Przyszło jak jawa — odeszło jak sen.

 

Idź po blask słońca śpiącego daleko,

Idź, do badyli zeschłych usta tul...

Trumny gdzieś ciężkie zamyka się wieko...

Przyszło jak szczęście — odeszło jak ból.

 

*   *   *

 

Na rozświetlonych, złotych mchach

Paproci skłębione gąszcze,

Pod toporami lasu gmach...

Na rozświetlonych, złotych mchach,

Brzęk siekier — zadrżał lasu gmach,

Wał rdzawych ciał, zielone gruzy,

Blady lęk idzie, błędny strach...

Po rozświetlonych, złotych mchach.

 

*   *   *

 

Czuwaj — me oczy zmęczone i mroczne,

Tyle już cieni zmierzch w te oczy kładł...

Zmęczonam — teraz na chwilę odpocznę,

Czuwaj — na ścieżce widziałam ich ślad.

Widziałam włókna z ich szaty tajemnej

Pośród pąsowych nad przepaścią róż...

Czuwaj — wychyla się coś z nocy ciemnej,

Uchodźmy! — idą— widzisz? idą już...

 

*   *   *

 

Ktoś gra — zza żywej, srebrnej dźwięków kraty

Uczuć rozwiewna rozsnuwa się mgła...

Coś jak zbudzenie łka w tonach sonaty —

Ktoś gra.

Coś jak zbudzenie po baśniowym cudzie,

Bezpamiętnego smutku gorzka łza

Na tonach miękkich, na uczuć ułudzie...

Ktoś gra.

...Giną sprzed oczu wymarzone światy,

Na szybach niknie złota słońca skra...

W smukłych wazonach więdną białe kwiaty,

Ktoś gra.