Wiersz miłosny Marii Grossek-Koryckiej pod tytułem Ćmy

Ćmy

W ciemny ogród okno mam otwarte,

Nic nie widać!... tylko drzewa szumią...

Marzę, piszę, jedną drugą kartę,

A ćmy wkoło lampy się mej tłumią —

 

Aż mię szare zajęło stworzenie,

Biorę w ręce motyla — brzydala

I rozmyślam, co za chęć go żenie

W ogień, który skrzydła mu opala?

 

Ona ogień ta biedna ćma kocha!

Ćma skazana żyć wśród wiecznej nocy...

Po śmierć w męce leci w niego płocha,

Lecz instynktu nie oprzeć się mocy.

 

I widziało inne ćmy... i noce...

Serce moje rozdzwonione smętnie,

Których rój się w ciemnościach szamoce,

Łaknąc ognia boskiego namiętnie!